sobota, 21 kwietnia 2012

K2thlon Cup edycja V.

Ktoś tam, kiedyś tam, coś tam powiedział, że w życiu nie można mieć wszystkiego. Może prawda, może nie.
W każdym razie dziś zakończyła się seria duathlonów. 5 startów. 3 najlepsze czasy zostają zliczane i w ten sposób otrzymujemy klasyfikację końcową, którą chciałem wygrać. Niestety nie udało się. Po mimo że wygrałem pierwsze 2 edycje, w dwóch następnych wygrał nie znany do tąd w środowisku triathlonowym zawodnik z Poznań Multisport Team - Jakub Juskowiak. Tak więc sprawa w dniu zawodów wyglądała w ten sposób. Oboje, ukończone po 2 starty, ale czas łączyny z obu startów miałem o 2 minuty i 4 sek. gorszy.  Aby wygrać klasyfikację końcową musiałem na edycji V zdobyć własnie taką przewagę czasową. Ale jak wsponiałem wyżej, nie powiodło się. Nie oficjalnie zabrakło około 25 sek.

Plan był prosty. Pierwszy bieg - asekuracyjnie. rower - mocno uzyskac przewagę 3 min. drugi bieg - max.

Miało być dobrze, a wyszło jak zawsze.

I bieg- Po tym jak zobaczyłem, że mój rywal zamiast biec bawi się zegarkiem zrozumialem ze opcja przewieźć sie na plecach nie wchodzi w grę i ciągnięcie całego biegu przypada własnie mi. Wyszło dobrze bo mogłem narzucić swoje tempo.
I TU SIE ZACZYNA

Rower - Jako że rower jest moją najmocniejszą stroną, w planie była ucieczka i zrobienie sporej przewagi czasowej. Ku mojemu zaskoczeniu, po nie przespanych nocach spędzonych przed monitorem i analizując wyniki rywala z poprzednich startów, przekonany byłem, że rower jest jego słabą stroną. Otóż NIE !
Po 10 km jazdy na nawrocie okazało się, że Jakub świetnie trzyma dystans za mną i jedyna przewaga jaką sobie wypracowałem przez połowę dystansu to marne 15 sek. Całe szczęście z powrotem było pod wiatr i udało się zwiększyć przewagę do 50 sek.

II bieg- wybiegając z boksu usłyszałem jaką mam przewagę. Pierwsza myśl to utrzymać 1 miejsce. nie dać się dogonić i wyprzedzić.
Nie oglądając się za siebie biegłem.
Dopiero na mecie okazało się, że ukończyłem z przewagą  ok 1:40 więc zabrakło nie wiele by wykonać plan. Ale pozostało mi cieszyć się II miejscem.

Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Jako pocieszenie zostaje mi wygrana 3 z 5 edycji. Ustanowienie rekordu trasy i wygrana w klasyfikacji najszybszego kolarza zawodów.
Sezon zapowiada się interesująco. Forma wciąż rośnie. Oby tak dalej !






3 komentarze:

  1. kurcze, trzymałam kciuki,żeby plan wygrania zawodów się udał a tu masz babo placek! :) ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło stąd moje GRATULACJE! P.S zacieszony kermit powinien mieć osobną klasyfikację w zawodach...amen

    OdpowiedzUsuń
  2. Złowroga kuchenka gazowa25 kwietnia 2012 13:55

    KERMIT! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. kermit mnie nigdy nie opuści

    OdpowiedzUsuń