wtorek, 24 czerwca 2014
ODJAZDOWY WEEKEND
kolejny weekend pełen przygód za nami...
w sobotę miałem zaszczyt supportować kolegę Michała Migałę na górskiej połówce Karkonoszman.
Sama organizacja pozostawia wiele do rzyczenia.
Zaczeło sie dobrze. Michał po pływaniu zajmował drugą pozycję do 16 km trasy rowerowej.
I tu się rzeczy komplikują. GUMA ! jako support jazda samochodem z punktu kontrolnego oddalonego o prawie 20 km od miejsca zdarzenia zasuwamy by pomóc jak najszybciej uwikłać się z problemem.
Okazało sie że przed nami dotarł samochód serwisowy zapewniony przez organizatora zawodów.
Dętka wymieniona i wszytsko było by wspaniale gdyby samochód serwiosowy jeszcze miał pompkę.
CO TO ZA SAMOCHÓD SERWISOWY BEZ POMPKI ?
Okazało się że opona jest przecięta. prawdopodobnie jakieś szkło na trasie. no niestety pech.
Prowizorka złota rączka, załataliśmy oponę łatką do dętek i taśmą izolacyjną. powietrze na 5 atmosfer no i jazda. Po kilku przygodach na trasie udało sie dojechać michałowi na pół flaku do strefy T2.
I tu kolejna niespodzianka. ze względu na złe warunki atmosferyczne wyciąg nie działa. Tym wyciągiem mieli wjechać na górę supporci i czekać na swoich zawodników by przebiec z nimi ostatnie 3 km trasy. W tym wypadku support musiał dotrzeć na górę z buta i czekać marznąc lub biec całą trasę z zawodnikiem.
Wybrałem opcję nr 2 ze względu na przygody na trasie kolarskiej i dlatego że czekanie mnie nudzi do tego nie miałem odpowiednich ciuchów żeby czekać na górze. No i pobiegło się półmaraton pod górę.
Z 48 miejsca po rowerze udało sie ukończyć zawody na 28 pozycji co przy stracie ponad godziny na przebiciu koła, przegapieniu 2 punktów odżywczych, i wyziębieniu organizmu jest zadowalającym wynikiem.
Chwila odpoczynku. na szczycie około 2 stopni lekki deszcz i wiatr jak ......
No to pora wracać. 8 km po starcie spacerem w dół do karpacza ze szczytu śnieżki. Troche weszło w nogi.
Dzień 2. niedziela. pobódka 5.30 spakować rzeczy. śniadanko. i w dorge z Jeleniej do Radkowa.
Samo poczucie nie najgorsze. Nastawienie : Dobra zabawa.
start, z wody znowu za dziewczynami :(
strefa zmian jak żółw.
Rower mocno pod górę na kadencji ale bez przesady. I niespodzianka na trasie. wymijam wszytskich bez wiekszego wysiłku w tym Ławickiego i Lufta. W tym momencie nie mogłem pojąć sytuacji co się dzieje i czemu oni nie jadą. widocznie oszczędzali siły na druga pętle.
No niestety moja przewaga i prowadzenie prysło 2 x jak bańka mydlana na zjazdach. Przyznam się. Troche sie cykałem ! do tego brach techniki. wychodzi brak treningu w górach.
ze strefy T2 wybiegłem jako 3. odrazu poczułem nogi i wczorajszy bieg. W ten oto sposób biegnąc na granicy skurczu w nogach utrzymałem 3 pozycję do mety.
TA DAM !!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)